Praktycznie codziennie w mediach mówi się o tym, że Euro 2012 to swoista szansa dla Polski. Tymczasem specjaliści od kilku dni aktywnie ostrzegają przed tym, że to zwykła bańka spekulacyjna. „Po mistrzostwach grozi nam ogromna fala bezrobocia i bez wątpienia tego nie unikniemy” – komentują.
Szykują się zwolnienia nie tylko w bankowości i telekomunikacji, ale także w budownictwie. Ta ostatnia branża jest jak na razie najbardziej zagrożona recesją, ponieważ inwestycje które skończą się przed lub nieco po Euro 2012 z pewnością się nie powtórzą. O ile zarządy firm budowlanych zdają sobie z tego świetnie sprawę biorąc udział w każdy możliwym przetargu, o tyle ich pracownicy bardzo często żyją marzenia myśląc, że tak wiele pracy w budowlance będzie już zawsze. Ekonomiści prognozują, że bezrobocie przekroczy w najbliższym czasie magiczną barierę 14%. Mają się do tego przyczynić redukcje etatów w największych bankach w Polsce – takich jak BPH, Citi, Nordea, DnB Nord, BNP Paribas. Łącznie odejdzie z nich przymusowo ok. 3 000 pracowników. Zwolnienia szykują się także w BZ WBK i Kredyt Banku, które od dawna już zapowiadają, że po fuzji obu banków będą aktywnie ciąć koszty prowadzenia działalności. Nieoficjalnie mówi się dodatkowo o Polbanku i Raiffeisen Banku. Źle będzie się dziać w najbliższym czasie oprócz wyżej wymienionych branż w sektorze meblarskim i samochodowym. Polacy z miesiąca na miesiąc coraz baczniej przyglądają się swoim wydatkom. Eksperci prognozują, że w najbliższym czasie znacznie spadnie sprzedaż nowych mebli i samochodów, co z pewnością przełoży się na zmniejszenie zatrudnienia w tych sektorach polskiej gospodarki.
Jak więc widać – przysłowiowe złoto nie zawsze się świeci. Co prawda Euro 2012 przyniesie (a raczej już przyniosło) wiele korzyści dla Polski i jej mieszkańców, ale jednocześnie warto pomyśleć o tym, co będzie potem. A czekają nas naprawdę trudne czasy.
