Bez wątpienia polskie obligacje skarbowe dają sobie świetnie radę na rynku międzynarodowym. Wystarczy porównać je z tymi emitowanymi np. przez Madryt, by zobaczyć realną siłę polskiej gospodarki.
Podczas gdy oprocentowanie hiszpańskich czy włoskich papierów dłużnych szybuje w górę, polskich spada. Nie jest to bynajmniej efekt niskiej atrakcyjności długu kraju nad Wisłą, ale wręcz stabilności naszej gospodarki.
„Inwestorzy nie szukają astronomicznych zysków. Większość z nich woli niższy procent, ale za to pewniejszy zysk” – tłumaczą specjaliści.
Obecnie hiszpańskie papiery dziesięcioletnie mają oprocentowanie na poziomie 6,72% w skali roku. Wszyscy czekają na psychologiczne przekroczenie 7%, kiedy to kraj stanie się niewypłacalny nie tylko w snach analityków, ale także na papierze. Tymczasem rentowność polskich obligacji na ten sam okres czasu spadła wczoraj do poziomu 5,33% w skali roku.
„Resort finansów już od pewnego czasu informował o rekordowym napływie kapitału zagranicznego do naszego kraju. Najwyraźniej zrobili oni swoje, obniżając bądź co bądź efektywne oprocentowanie naszego długu publicznego” – komentują eksperci.
Analitycy boją się obecnie jedynie tego, że świat nie wytrzyma tak wielkich napięć makroekonomicznych. Już teraz dysproporcje na samym Starym Kontynencie są tak duże, że można spokojnie mówić o rywalizacji poszczególnych krajów europejskich między sobą. Wszystko oczywiście po to, by pozyskać jak najwięcej środków na walkę z kryzysem. Pytanie tylko, czy za kilka lat np. Hiszpanie będą mieli za co wykupić swoje papiery dłużne, skoro na dzień dzisiejszy w ich państwowej kasie świeci pustka.
niby tak, ale nie wiadomo jak będzie dalej, może jednak coś bezpiecznego ale online?