Bułgaria obawia się kryzysu gazowego

Wiadomości

I nie ma się co dziwić, skoro partner Europy – w postaci Rosji – pokazuje, że jest niestabilny. Ostatnia sytuacja potraktowania Kijowa jest tego dobitnym przykładem. Trudno się zatem dziwić, że Unia Europejska podchodzi do sprawy dość poważnie i zapobiegawczo rozgląda się za możliwością przejęcia dostaw od innych państw. Nie jest to jednak takie proste i na pewno nie prędkie w realizacji, z czego zdają sobie sprawę europejscy przywódcy. Największe obawy dotyczące kryzysu gazowego żywi Bułgaria, która bądź co bądź, jest mocno związana z Rosją w tym temacie. Unia Europejska przewiduje możliwość nałożenia trzystopniowych sankcji, jeżeli Rosja niezaprzestanie prowadzenia agresywnej i destabilizującej polityki wobec Ukrainy.

Możliwe do nałożenia sankcje są nie na rękę Bułgarii, która stoi w opozycji do krajów broniących interesy Kijowa. Szef resortu gospodarki i energetyki Bułgarii – Dragomir Stojnew – oświadczył, że jego kraj będzie bronił na pierwszym miejscu własnych interesów, interesu narodu. Tamtejszy rząd popiera więc budowę gazociągu South Stream, ponieważ uznaje go jako coś wyjątkowego i ważnego dla kraju.

Bułgaria przestrzega więc przed wystąpieniem kryzysu gazowego, który może uderzyć bezpośrednio w plany budowy nowego gazociągu. Ten jest pomocny w utrzymaniu stałych i korzystnych cenowo dostaw gazu dla jednego z najbiedniejszych krajów w Europie. Szef MSZ Bułgarii poinformował, że jego kraj będzie walczył o realizację projektu i nie dopuści do jego wstrzymania, co jest rzeczą oczywistą i niezmienną. Brzmi to jak groźba wytoczona w interesy całej Unii Europejskiej. Jak zareaguje KE?

0 0 votes
daj ocenę
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments