Wszystko wskazuje na to, że rosyjskie embargo na mięso z Polski uderzy w nasz rynek pracy i nie będzie to zbyt miłe „spotkanie”. Tysiące niesprzedanych produktów z mięsa, które zwykle trafiało na rynek wschodni, w tej chwili znajduje się w polskich halach, a chętnych na nie brak. Firmy, które żyły jedynie z sprzedaży mięsa na wschód są teraz w dużych opałach. Eksperci ostrzegają, że tego rodzaju firmy będą musiały zmniejszyć liczbę pracowników oraz ograniczyć produkcję mięsa, by przetrwać przez jakiś czas. Jeżeli sytuacja będzie napięta przez kolejne miesiące, to możemy mieć pewność, że liczba bankructw w znaczący sposób wzrośnie.
Unia Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego ma złe przeczucie odnośnie rosyjskiego zakazu na polskie mięso – w ich mniemaniu zupełnie bezzasadnie, bo biznes nie powinien łączyć się z polityką. Co ciekawe, firmy rozpaczliwie szukały nowego miejsca do zbytu w krajach Europy Zachodniej. Okazuje się jednak, że rynek jest dość mocno ograniczony, ponieważ rosyjskie embargo dotknęło całą Unię Europejską – żaden kraj nie może więc przyjść nam z pomocą.
Zakłady muszą jednak dalej funkcjonować. Nie zmienia to jednak faktu, że potrzebne będą istotne, a czasem i drastyczne zmiany, które z pewnością dotkną tysięcy niewinnych ludzi. Redukcja zatrudniania jest po prostu konieczna. Unia Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego nie jest w stanie stwierdzić jak duża skala zwolnień będzie dotyczyć rynku mięsnego – ciężko to dokładnie oszacować. Warto jednak zaznaczyć, że masowe zwolnienia już się zaczęły, a to dopiero wierzchołek góry lodowej. Niesprzedane produkty dotyczą przede wszystkim mięs drobiowych o niższej jakości oraz nogach i głowach wieprzowych, które w Polsce i innych krajach Europy się nie wykorzystuje. Czy embargo wpłynie negatywnie na rynek pracy w Polsce? W pewnym sensie tak, ale na jak dużą skalę, będziemy się mogli przekonać niebawem.
