Banki coraz częściej oferują nam pożyczkę na naprawdę wyjątkowych warunkach – a przynajmniej tak może się nam z początku wydawać. Większość kredytobiorców uważa, że jedynym kosztem kredytu jest oprocentowanie, co niektóre banki sprytnie wykorzystują – o ile nie wszystkie. Tak naprawdę oprocentowanie, może być pierwszą, ale na pewno nie jedyną opłatą związaną z naszym kredytem. Często bowiem okazuje się, że kredyt ma w sobie ukryte koszta, dlatego też wysokość opłat jest dużo większa – tym samym rośnie nasza rata kredytu, która z początku nie była wysoka. Warto więc dokładnie przyjrzeć się podpisywanym dokumentom, ponieważ niskie oprocentowanie kredytu wcale nie oznacza, że będziemy płacić niską ratę kredytową.
Przed podpisaniem umowy powinniśmy dokładnie przeanalizować wszelkie opłaty dodatkowe. Produkty finansowe banku należy traktować bardzo ostrożnie, ponieważ marketingowe zagrania są tu na porządku dziennym – łatwo się naciąć. Większość jednak czytając, że dany kredyt jest najtańszy na rynku, mylnie zakłada, że tak musi być. W rzeczywistości chodzi jedynie o oprocentowanie nominalne, podczas gdy kredyt jest opatrzony dodatkowym, często niewidocznym na pierwszy rzut oka kosztem – a to zwiększa naszą comiesięczną ratę o kilkanaście lub nawet kilkaset złotych.
Poza tym niektóre banki mają prawo do odstąpienia od promocyjnych zapisów i mogą tego dokonać, gdyby klient nie opłacał rat w należnym terminie. Warto o tym pamiętać, bo bank nigdy nie był i nigdy nie będzie instytucją charytatywną. To grube inwestycje, liczone w milionach, więc wszystko musi się zgadzać. Poza tym często występują opłaty za udzielenie kredytu. Jeżeli więc ubiegacie się w jakimś banku o kredyt, to sprawcie wysokość takiej opłaty. Już za samo pożyczenie np. 15 tysięcy złotych, bank weźmie dla siebie niecały tysiąc – nie odejmie od naszej pożyczki, ale powiększy nasze zobowiązanie.
