Dla rynku finansowego trudne kredyty są niczym zaraza, choć bardziej bliskie jest tu słowo trucizna. Nic więc dziwnego, że banki coraz częściej i chętniej pozbywają się trudnych kredytów, które po prostu nie przynoszą realnych korzyści – są dla nich utrapieniem. Są jednak instytucje, które chętnie takie kredyty odkupują po znacznie zaniżonej cenie – jest to opłacalne zarówno dla nich, jak i banku. Kto je najczęściej skupuje? Rzecz jasna windykatorzy, którzy mnożą się i troją w całej Polsce.
Windykatorzy kupują taki kredyt dosłownie za ułamek jego ceny. Dla banku wydaje się, że jest niemożliwe ściągnięcie już tego zadłużenia – przecież próbowali nawet komornicy. Wolą więc kredyt sprzedać, mieć czyste ręce i zająć się czymś bardziej sensownym, jak pozyskiwaniem dalszych pieniędzy. Pełne ręce roboty mają za to windykatorzy. Jak się sugeruje Banki mogą niebawem sprzedać blisko 1,5 miliarda złotych kredytów hipotecznych, które w ich mniemaniu są nie do odzyskania. Prawdziwy raz dla windykacji? Można to tak nazwać.
Nie oznacza to jednak, że zawód windykatora jest prosty, a przejęty kredyt zacznie się spłacać sam po jakimś czasie. Ciężko jest stwierdzić do jakich metod posuwają się przedstawiciele tych firm, by odzyskać zadłużenie lub jego część. Jest to niezwykle trudne, ale na pewno legalne. Banki będą chciały się pozbyć przede wszystkim zobowiązać we frankach szwajcarskich, ponieważ to one należą do licznej grupy niespłaconych kredytów – ludzie nie mogli wytrzymać presji i ciągłym windowaniem cen franka – zdecydowanie częściej był on dużo droższy niż tańszy. Wśród sprzedanych kredytów na pewno nie zabraknie tych z lat 2007-2008 roku, a także kredytów konsolidacyjnych, czy refinansowanych.
Banki uważają jednak, że na raty kredytów hipotecznych Polacy i tak zwracają dużo uwagi. Zanim w ogóle zaprzestaną spłacać kredyt za dom lub mieszkanie, to zaczynają oszczędzać na czym tylko się dna – rezygnują z innych dóbr. Kiedy jednak już nie mają wyjścia, to dochodzi do bankructwa.
