Raje podatkowe dla wielu polskich przedsiębiorców są nadal nowości. Ci jednak, którzy osiągają wielomilionowe zyski i liczą każdy procent zapłaconego podatku od lat wiedzą, jak legalnie go unikać. Pozwalają na to międzynarodowe umowy pomiędzy Polską, a innymi krajami (w tym egzotycznymi wyspami), które zwalniają przedsiębiorców z kraju nad Wisłą z płacenia podwójnej daniny dla fiskusa.
Dziś prezydent Bronisław Komorowski podpisał serię umów z wyspami leżącymi nad kanałem La Manche – Jersey i Guernsey. Na ich mocy polskie Urzędy Skarbowe będą współpracować z tamtejszymi organami podatkowymi i nie tylko. Zdaniem specjalistów jest to naturalna konsekwencja tego, że na obu tych wyspach z roku na rok przybywa coraz więcej Polaków – głównie przedsiębiorców, którzy uciekają przed płaceniem podatków w naszym kraju. Mówiąc kolokwialnie fiskus nie ma się do czego przyczepić, jeśli interes jest legalny. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że wiele osób „pierze” pieniądze w rajach podatkowych, a następnie transferuje je nad Wisłę, by wreszcie legalnie je zainwestować – np. w rynek mieszkaniowy czy udziały lokalnych spółek. Jeśli więc fiskus będzie miał wątpliwości, skąd dokładnie dany podatnik posiada dane środki, to może bez problemu od dziś zwrócić się do wyspy Jersey czy Guernsey o udostępnienie np. informacji o kontach bankowych danej osoby. Zdaniem wielu sprawi to, że wiele osób zwyczajnie stamtąd ucieknie do innych i „bardziej przyjaznych” krajów – rzecz jasna przymykających oko na półlegalne lub całkowicie nielegalne przychody firm z kapitałem zagranicznym.
Z jednej strony to dobrze, że polski rząd chce walczyć z legalną szarą strefą. Z drugiej jednak strony to przysłowiowa walka z wiatrakami, ponieważ wiele osób rezydujący w rajach podatkowych korzysta legalnie z tamtejszych dobrodziejstw prawnych, a nawet uzyskuje obywatelstwo – np. w Szwajcarii czy na Seszelach.
