Jeden z największych banków na Wyspach, a także najstarsza firma ubezpieczeniowa na świecie – Lloyds – szykuje się do upadku strefy euro. Wszystko po to, aby mieć optymalny scenariusz w wypadku bankructwa Grecji czy Hiszpanii.
Nieoficjalnie wiadomo, że od kilku tygodni największe brytyjskie banki masowo wyprzedają europejską walutę i zabezpieczają depozyty w dolarach amerykańskich i lokalnym funcie brytyjskim.
„Nie sądzę, że odejście Grecji od euro doprowadziłoby do upadku strefy euro, ale musimy przygotować się na taką ewentualność. Bardzo martwię się o Europę” – powiedział ostatnio szef LLoyds’a.
Tak naprawdę nikt nie może sobie pozwolić na to, by upadek strefy euro zrujnował Europejczyków. W bankach leżą miliardy oszczędności nie tylko osób prywatnych, ale także przedsiębiorstw. Jeśli z dnia na dzień euro przestałoby istnieć, to wywołałoby to nie tylko ogromne zamieszki, ale także akcję wycofywania pieniądza z banków. Problem tylko w jakiej walucie, skoro obecna zniknęłaby bezpowrotnie. Niektórzy specjaliści są zdania, że np. Niemcy nadal posiadają matryce niezbędne do druku marek. Jeśli więc zaistniałaby sytuacja podbramkowa, to z pewnością największe mocarstwa Europy praktycznie z dnia na dzień rozpoczęłyby druk starego pieniądza. Niewykluczone, że już teraz jest przeprowadzana tego typu akcja – od tak, na wszelki wypadek.
Wszystko w końcu może się zdarzyć. Z czasem doszło do sytuacji, w której wspólna, europejska waluta, która miała być dobrodziejstwem nowożytnej Europy stała się jej przekleństwem. Być może będzie też unikalnym symbolem upadku całego Starego Kontynentu, ale nie warto nic prorokować, ponieważ sytuacja może zmienić się nawet z godziny na godzinę – podkreślają eksperci.
