W środę, 30 maja obserwowaliśmy na giełdach europejskich zdecydowane spadki, które niestety nie ominęły warszawskiego parkietu. Główne indeksy GPW w Warszawie mocno zniżkowały. Analitycy doskonale wiedzą, dlaczego mamy do czynienia z taką sytuacją. Wszystkiemu winny jest przedłużający się kryzys w strefie euro, który zaczyna obejmować coraz to kolejne kraje na mapie Europy. Inwestorzy stronią więc od ryzykownych inwestycji w akcje i wybierają jak najbardziej bezpieczne sposoby na lokowanie kapitału.
Wyprzedaże na giełdach
Stąd też na giełdach europejskich, w tym również w Polsce, nastąpiła mocna wyprzedaż akcji przez inwestorów. Pozbywają się oni posiadanych walorów, aby odzyskać swój kapitał i móc go zainwestować w sposób bezpieczniejszy, który co prawda przyniesie nieco niższe zyski, ale nie będzie groził utratą choćby części środków finansowych.
We wtorek mieliśmy do czynienia na giełdach europejskich z ucieczką inwestorów od ryzyka, choć analitycy oceniają, że sprzedaż akcji przez inwestorów nie odbywała się w atmosferze paniki. Była ona wyważona i przemyślana. Inwestorzy w odpowiedzi na szybko rosnące koszty obsługi długu w Hiszpanii i we Włoszech, zdecydowali się na pozbycie posiadanych obligacji. Pamiętajmy, że rentowność obligacji 5 i 10-letnich we Włoszech jest znacznie wyższa, niż oczekiwaliby tego analitycy z tego kraju. Z drugiej strony, zdecydowanie wzrosła rentowność hiszpańskich obligacji – do poziomu 6,7%. Mowa tu o obligacjach 10-letnich. Z podobnym poziomem mieliśmy do czynienia w listopadzie ubiegłego roku.
Obligacje w dół i w górę
Z uwagi na to, że obligacje wielu państw europejskich są uznawane za wielce ryzykowne, inwestorzy pozbywają się ich, co uderza w narodowe giełdy. Wśród tych ryzykownych papierów dłużnych znajdują się obligacje takich państw jak:
- Hiszpania,
- Włochy,
- Grecja,
- Polska,
- Węgry.
Na drugim biegunie inwestycyjnym znalazły się obligacje mało ryzykowne, które przyniosą niewątpliwie inwestorom zysk. Pochodzą one z:
- Danii,
- Wielkiej Brytanii,
- Holandii,
- Finlandii,
- Szwecji,
- Kanady,
- Stanów Zjednoczonych.
Straty europejskich giełd
Strefa euro pogrąża się w kryzysie, który atakuje coraz to inne kraje. Inwestorzy znużeni całą sytuacją i zniechęceni do ryzyka, sprzedają akcje giełdowe i poszukują jak najbardziej bezpiecznych sposobów na zainwestowanie kapitału. W wyniku takiego podejścia europejskie giełdy tracą. Giełda w Madrycie zniżkowała o ponad 2%, podobnie było w Londynie, Frankfurcie i w Paryżu. Zdecydowanie obniżył się kurs euro do dolara.
Na europejskie giełdy tylko nieznaczny wpływ miał opublikowany przez Komisję Europejską dokument, zakładający bezpośrednią rekapitalizację banków z pieniędzy z ESM. Niemniej jednak, takie działania wymagają wydania przez władze narodowe zgody. Operacja zaproponowana przez Komisję Europejską wymaga transferu gotówki bezpośrednio od podatników do sektora bankowego. Jednocześnie, KE rekomendowała:
- Euroobligacje,
- Liberalizację gospodarki,
- Wprowadzenie wyższych podatków w Hiszpanii,
- Wspólny system gwarancji dla depozytów.
Odpowiedź Wall Street
Niekorzystna sytuacja europejskich giełd nie wywarła zbyt dużego wrażenia na amerykańskiej giełdzie. Indeksy NASDAQ, Dow Jones i S&P500 zniżkowały po ponad 1%, ale sesja przebiegała spokojnie. Amerykanie wyglądają końca europejskich problemów, aby Wall Street mogło odbudować swoją wartość.