Ostatnie zmiany w polskim systemie emerytalnym niewątpliwie wywołały bardzo duże niepokoje społeczne o to, jak np. murarz czy kierowca zawodowy może pracować do 67 roku życia. Sęk w tym, że zdaniem specjalistów obecne podwyższenie wieku emerytalnego nie wystarczy, aby zapobiec bańce emerytalnej.
„Stale powtarzam swoim studentom, że przynajmniej trzy razy w życiu będą musieli zmienić swój zawód. Nie ma także co myśleć o emeryturze, bo obecni dwudziestolatkowie przejdą na nią prawdopodobnie dopiero w wieku 80 lat. Obecne świadczenia coraz rzadziej wystarczają na zaspokojenie choćby podstawowych potrzeb emeryta – zwłaszcza w dużym mieście. Dlatego też nie ma innego wyjścia, jak odkładać pieniądze na własną rękę i pracować jak najdłużej się da” – mówi jeden z profesorów Harvard Business School.
Obecne przemiany emerytalne są nieuniknione, ale podstawowym ich przesłaniem wbrew pozorom nie jest to, że musimy przechodzić na emeryturę. Każdy bowiem może na nią przejść praktycznie w dowolnym momencie – wystarczy jedynie (albo aż) zgromadzić odpowiedni kapitał emerytalny, który pozwoli nam żyć z kapitału i/lub odsetek.
„Dużo bardziej chodzi o to, by młode osoby uświadomiły sobie, że państwo zagwarantuje im minimum socjalne. Jeśli chcą więc liczyć na wypoczywanie na emeryturze czy wygodny tryb życia, to nie ma innego wyjścia, jak oszczędzać przez najbliższe kilkadziesiąt lat” – podkreślają specjaliści.
Na dzień dzisiejszy trudno powiedzieć, czy odpowiednie przesłanie trafi do szerokiego grona jego odbiorców. W tym momencie większość oburza się, że będą musieli pracować do minimum 67 roku życia. Należy jednak nad tym nie myśleć, tylko przysłowiowo zakasać rękawy, ponieważ ZUS z pewnością nie wypłaci nam co miesiąc tyle, by wystarczyło na dostatnie życie – z pewnymi wyjątkami oczywiście, ale na te nie ma za bardzo co liczyć.
pięknie! albo dłużej, cóż za wymarzone miejsce do zestarzenia się, ach! jednak proponuję indywidualnie zadbać o siebie i odkładać już coś teraz.może być coś online nawet, w końcu 21 wiek mamy.