Niestety, ale wszystko wskazuje na to że Cypr może stać się w najbliższym czasie drugą Grecją, którą mimo wszystko nie chce się stać. Z ostatnich informacji wynika że prawdopodobnie Cypr będzie zmuszony do sięgnięcia po pomoc finansową głównie płynącą od partnerów ze strefy euro. Cypr będzie zmuszony do poproszenia o stosowna pomoc finansową, ze względu na stabilizację własnego sektora bankowego. Eksperci zauważają, iż w obecnej chwili istnieją olbrzymie kłopoty z wygospodarowaniem 1,8 mld euro, które jest niezwykle potrzebne w celu zasilenia drugiego co do wielkości banku na Cyprze – Cyprus Popular Bank. Panikos Demetriades wyjaśnił że termin potrzebny do zebrania tak dużej sumy jest nie realny do osiągnięcia – przypomnijmy że jest to 1,8 mld euro – gdyż przypada na 30 czerwca. Im bliżej terminu, tym łatwiej jest przewidzieć że pomoc ze strony Unii Europejskiej będzie potrzebna, choć nie wykluczone że zostanie ona zaczerpnięta także z Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Warto wspomnieć że Cyprus Popular Bank był bardzo mocno zaangażowany na greckim rynku obligacji, które niestety musiał odpisać jako część zadłużenia Grecji, a wszystko w ramach ratowania jej przed możliwym bankructwem. Warto również dodać że potrzebna kwota (1,8 mld euro) jest jedną dziesiątą całego rocznego PKB Cypru. Z pewnością jedną z największych bolączek obecnego rządu na Cyprze jest brak jakichkolwiek możliwości zapewnienia sobie finansowania na rynkach. Jest to wynik obniżenia ratingu na śmieciowy przez dwie z trzech światowych agencji. Istotną rolę w roli płynności kraju zapewnia teraz Rosja, która udzieliła kredytu na dość preferencyjnych warunkach. Sam Michalis Sarris – prezes Cyprus Popular Bank – przyznał że z godziny na godzinę rośnie szansa na skorzystanie z pakietu pomocowego Unii Europejskiej. Oznacza to skorzystanie z pomocy na podobnych warunkach jak Irlandia, Grecja czy Portugalia – nie od dziś wiadomo że kosztem udzielenia pożyczki były trudne reformy i oszczędności na jakie musiał zdobyć się dany kraj.
