Niemcy stają się w dzisiejszych czasach prekursorem całej europejskiej polityki, dlatego też usilnie namawiają kraje do drążenia nowych zmian i przepisów mających wspólnie wydźwignąć gospodarkę europejską z panującego kryzysu. Sytuacja z pewnością jest nad wyraz niekomfortowa, ale jest nie podbramkowa. Niemcy wierzą, że istnieją realne szanse na uratowanie strefy euro, bez konieczności wprowadzenia niebywale zaostrzających się reform – których na przykład Grecja miała by stanowczo dość. Niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble postanowił ostrzec inne kraje, które niezbyt chętnie przyglądają się wizji wprowadzenia paktu fiskalnego Unii Europejskiej oraz funduszu ratunkowego EMS. Schaeuble podkreślił, że odrzucenie lub opóźnienie w wejściu do życia obu dokumentów przez Trybunał Konstytucyjny miało by bardzo poważne i trudne do przewidzenia konsekwencje. Minister jest zdania, że nie przyjęcie ich w odpowiednim czasie – który de facto nastał – groziło by zagrożeniem dla całej strefy euro, co pozwoliło by doprowadzić do nasilenia aktualnych symptomów kryzysu. Trybunał zaczął już rozpatrywać wszystkie oskarżenia skierowane przeciwko paktowi fiskalnemu o wzmocnieniu dyscypliny budżetowej oraz Europejskiemu Mechanizmowi Stabilizacyjnemu na pomoc zadłużonym krajom Eurolandu.
Zadaniem trybunału będzie zbadanie, czy oba traktaty nie ingerują zanadto w kompetencje parlamentu Niemiec. Wynik sprawy ma z pewnością zadecydować o tym czy prezydent Niemiec Joachim Gauck, będzie w stanie podpisać ustawy o ratyfikacji paktu fiskalnego oraz EMS. Schaeuble jest przekonany, że opóźnienie w sprawie wejścia w życie EMS może doprowadzić do znacznej nerwowości na rynkach, a tym samym zwiększenia niepewności inwestorów – może to skutkować utratą zdolności strefy euro do podejmowania decyzji w koniecznym i właściwym czasie. Dodatkowo narastały by spekulacje dotyczące opuszczenia strefy euro krajów z nadmiernym zadłużeniem.
