Środa przyniosła wzrosty na rynku surowcowym, bo inwestorzy czekają na najnowsze dane dotyczące zapasów „czarnego złota”. Niewykluczone, że wywołają one spadki, ale przynajmniej jak na razie inwestorzy są do tego bardzo ostrożni.
Obecnie za ropę naftową trzeba zapłacić:
- w Londynie 98,44 USD za baryłkę, to wzrost o 0,47 USD
- w Nowym Jorku 84,60 USD za baryłkę, to wzrost o 0,69 USD
„Bardzo prawdopodobne, że zapasy surowca w Stanach Zjednoczonych będą większe, niż przed tygodniem – co z pewnością wywołała solidną przecenę na rynkach. Jak na razie mamy jednak zwyżkę, która kolejny już raz w tym miesiącu winduje ceny na lokalnych stacjach benzynowych” – komentują analitycy.
Wtorkowa sesja była nieco bardziej łaskawa dla kierowców, bo ceny „czarnego złota” nieco spadły. Powodem był koniec strajku pracowników sektora energetycznego w Norwegii.
„Rynek chce mieć potwierdzenie dalszych spadków zapasów ropy w trwającym obecnie sezonie wakacyjnym. Jeśli sprawy się nieco uspokoją, wtedy nastroje mogą się trochę poprawić, a aktywność gospodarcza nieco wzrośnie, co może wspierać ceny ropy” – twierdzi Ric Spooner, główny analityk CMC Markets w Sydney.
