Podczas gdy większość inwestorów miała nadzieję, że czwartkowa sesja na Wall Street przebiegnie w miarę dobrym nastroju, nowojorska giełda któryś z kolei spłatała wszystkim figla i zaczerwieniła się – bynajmniej nie ze wstydu.
Główne indeksy giełdowe zakończyły notowania na poziomie:
- S&P500 – spadek o 0,50%
- Dow Jones Industrial – spadek o 0,25%
- NASDAQ Composite – spadek o 0,75%
„Jest źle, a będzie jeszcze gorzej – i to dopóki ktoś nie weźmie się nareszcie za opieszałe instytucje finansowe, które dosłownie drylują rynek z pieniędzy” – narzekają ekonomiści.
Jest w tym z pewnością wiele racji, bo podczas gdy prywatni przedsiębiorcy bankrutują z miesiąca na miesiąc w coraz większe ilości, banki liczą zyski – i to pomimo kryzysu. Część z nich ma także poważne problemy, ale są one przerzucane nie na samych bankierów, a na zwykłych obywateli, którzy z podatków muszą dokładać się do niefrasobliwych pracowników instytucji finansowych. Szkoda, że kapitalizm pokazał swoje słabości – czyli głównie to, że pieniądz buduje, ale także i pieniądz rujnuje.