Kryzys w Hiszpanii zmusił tamtejsze władze do wprowadzenia nieprzyjemnych cięć i oszczędności, na których tracą zwykli obywatele – koniec bonusów, premiowanych rent etc. To dzięki podjętym decyzjom Hiszpania nie bankrutuje i dzielnie trzyma się na nogach – jednak nogi są wykonane z gliny, a nie z żelaza. Sam fakt nie jest jednak zadowalający dla klasy pracowniczej tego kraju – największe bezrobocie w Unii Europejskiej. Kilka dni temu ponad tysiąc policjantów, strażaków oraz innych pracowników tamtejszej budżetówki protestowało przeciwko zmianom i planowanym jeszcze większym oszczędnością, jakie zapowiedział rząd. Demonstracji jest z pewnością dużo dużo więcej, jednak nie sposób ich wszystkich zliczyć, gdyż jedne są legalnie organizowane przez związki, a drugie całkowicie spontaniczne. Najczęściej manifestacje zwoływane są poprzez portale społecznościowe – główną rolę odgrywa tutaj Twitter. Fala nagłych demonstracji jest coraz większa i przybiera niespotykaną wcześniej skalę. Wynikiem tego stanu rzeczy jest z pewnością oszczędność rządu, który ponad tydzień temu zapowiedział, że m.in. zawiesi wypłacanych przed Bożym Narodzeniem tzw. trzynastek, co w głównej mierze równa się spadkowi o 7 procent rocznego wynagrodzenia pracowniczego. Rząd postanowił też podnieść VAT z obecnych 18 procent do 21 procent – w grupie artykułów objętych obniżonym podatkiem z 8 procent do 10 procent. Zmianie ma ulec także uzyskiwanie zasiłków dla bezrobotnych, które po sześciu miesiącach mają ulec całkowitemu obniżeniu – przy takim bezrobociu to kiepska decyzja.
Decyzje oszczędnościowe są spowodowane spełnianiem wymóg stawianych przez Unię Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy – planuje się zmniejszenie deficytu budżetowego do 6,3 procent w tym roku, a kolejno w 2013 i 2014 roku 4,5 procent i 2,8 procent. Rząd chce w ten sposób zaoszczędzić blisko 65 mld euro. Czy rząd w Madrycie wybrnie z tej niecodziennej sytuacji? – fala nieprzyjemnej krytyki płynie po raz kolejny i to ze zdwojoną siłą.
