Wygląda na to, że to już koniec niskich podatków u naszych południowych sąsiadów – a konkretnie na Słowacji. Kraj ten był dotychczas dość przyjaźnie nastawiony do przedsiębiorstw – także z Polski. Obecnie jednak tamtejszy rząd zapowiada, że podczas walki z kryzysem zamierza sięgnąć do kieszeni głównie dużych podatników – czyli średnich i dużych firm.
Na pierwszy ogień ma pójść stawka podatku liniowego, która na dzień dzisiejszy wynosi 19%.
„Wielu zamożnych Słowaków z pewnością ucieknie do jednego z rajów podatkowych, bo obecne zapowiedzi rządu nie wróżą dobrze podatnikom. Praktycznie każdy z nich zapłaci więcej lub utraci obecne ulgi. Rzekomo wszystko po to, aby walczyć z kryzysem – ale przecież wszyscy wiedzą, że część podatków idzie także na utrzymanie rządzących” – komentują specjaliści.
Podwyżki danin na rzecz państwa dosięgną także banków – bo zamiast płacić 0,4% podatku, zapłacą one już niedługo nawet 0,7%. Co prawda jeszcze nic nie jest oficjalnie przesądzone, ale premier Słowacji mówi otwarcie, że ci którzy zarabiają najwięcej powinni także płacić najwyższe podatki.
„Trudno uznać to za właściwy tok myślenie, bo przecież bez osób z dużymi pieniędzmi praktycznie nie miałby kto tworzyć intratnych miejsc pracy. W końcu nie od dziś wiadomo, że państwo nie jest zbyt hojne jeśli chodzi o wynagrodzenia” – komentują ekonomiści.
Nowy model opodatkowania zarówno przeciętnego obywatela, jak i firm ma sprawić, że spadnie deficyt budżetowy na Słowacji. W tym roku ma on wynieść 4,6% PKB, ale dzięki podwyżkom podatków ma on zmaleć już w przyszłym roku aż o 1/3. Będziemy z pewnością obserwować na bieżąco sytuację u naszych południowych sąsiadów, ponieważ niewykluczone że także w kraju nad Wisłą nie będzie już tak kolorowo jak kiedyś – przynajmniej pod względem podatków.