Specjaliści odrobinę z niepokojem spoglądali na środową sesję, która miała miejsce na Wall Street. Co prawda nieco poprawiły się nastroje na nowojorskim parkiecie, ale tym razem nie zawiedli inwestorzy, lecz konkretna spółka – a mowa o Apple.
Główne indeksy giełdowe zakończyły notowania na poziomie:
- S&P500 – spadek o 0,03%
- Dow Jones Industrial – wzrost o 0,47%
- NASDAQ – spadek o 0,31%
„Przychody Apple w trzecim kwartale roku obrotowego sięgnęły 35 mld dolarów, a zysk na akcję 9,32 USD. Rynek oczekiwał dużo wyższych przychodów (37,22 mld USD) oraz większego zysku na akcję (10,36 USD). Prognozy Apple na czwarty kwartał roku obrotowego przewidują osiągnięcie 7,65 USD zysku netto na akcję oraz 34 mld dolarów przychodów. To sporo poniżej oczekiwań analityków, którzy zysk netto spółki na akcję szacowali na 10,22 USD, a przychody na 38 mld USD” – komentują specjaliści.
Nic więc dziwnego, że akcje Apple potaniały o ponad 4%. Tymczasem nieco lepiej wypadły dane dotyczące sprzedaży domów w USA. Podczas gdy specjaliści oczekiwali spadku rok do roku na poziomie 372 000, ostatnie dane pokazały, iż korekta wyniosła „jedynie” 350 000. Dodatkowo dość nadal dość nieoficjalnie plotkuje się na temat tego, by przekształcić Europejski Fundusz Stabilizacyjny w twór z licencją bankową. Dzięki temu mógłby on pożyczać nieograniczoną liczbę pieniędzy. Pytanie tylko czy to dobrze, czy źle.
