Niestety (lub stety) notowania „czarne złota” od wczoraj dość znacznie zniżkują. W dalszym ciągu inwestorzy biorą pod uwagę fakt zwiększenia rezerw paliw za oceanem, co przekłada się na deprecjację ropy na światowych rynkach.
Obecnie za ropę naftową trzeba zapłacić:
- w Londynie 103,79 USD za baryłkę, to spadek o 0,59 USD
- w Nowym Jorku 88,38 USD za baryłkę, to spadek o 0,59 USD
„Na świecie toczy się coraz więcej debat na temat tego, czy uda się pomóc Grecji oraz czy pozostanie ona w strefie euro. Wiele osób jest zdania, że nie powinniśmy pytać „czy” ale „kiedy” – bo to praktycznie stuprocentowo pewne, że Hellada zrezygnuje z euro na rzecz drahmy. Pytanie tylko czy jednocześnie opuści szeregi Wspólnoty i pogrąży jest jeszcze bardziej w kryzysie. Nastroje te są wyczuwane bardzo wyraźne przez inwestorów surowcowych, a do tego świat coraz więcej oszczędza na paliwie. Nic więc dziwnego, że cena ropy naftowej spadają” – komentują specjaliści.
Tak naprawdę nic na ten moment nie jest pewne oprócz tego, że mamy kryzys.
„Wszyscy boją się jego pogłębienia i rozprzestrzenienia – dosłownie jak jakieś śmiertelnej choroby. Ale powinniśmy pamiętać, by trzymać się razem – bo inaczej zwyczajnie nam się nie uda” – kwitują ekonomiści.