Inwestorzy z praktycznie każdego rynku na świecie zareagowali bardzo optymistycznie na wypowiedź szefa EBC, który zapowiedział pomoc Europie w walce z kryzysem. Wróży to choć częściowe polepszenie sytuacji gospodarczej, co rzecz jasno przełożyło się na zwyżkę cen poszczególnych surowców.
Obecnie za miedź trzeba zapłacić:
- w Londynie 7 513,25 USD za tonę, to wzrost o 0,6%
- w Nowym Jorku 3,407 USD za funt, to wzrost o 0,4%
- w Szanghaju 8 550,00 USD za tonę, to wzrost o 0,6%
„Krótkoterminowe perspektywy miedzi są neutralne, z możliwością wzrostu” – ocenili w porannej nocie analitycy Australia and New Zealand Banking Group.
Prawdziwą rzadkością jest to, by miedź drożała na wszystkich największych rynkach globu jednocześnie – czyli w Londynie, Nowym Jorku, a także Szanghaju. Inwestorzy zaślepieni wizją zysku pozwolili sobie wywindować ceny metali (i nie tylko) podczas piątkowych notowań, ale należy mieć na uwadze, że nadal mamy kryzys w pełni. Jeśli świat (w tym głównie Europejski Bank Centralny) nie podejmie konkretnych środków, to niewykluczone że możemy za niedługo obejrzeć nawet upadek Unii Europejskiej oraz euro – co z pewnością nie pomoże ani zwalniającej gospodarce USA, ani chińskiej lokomotywie, która z tygodnia na tydzień dostaje coraz większej zadyszki.
