Z jednej strony politycy stale podkreślają, że Polska jest „zieloną wyspą” na mapie Europy, a z drugiej policja tak sprawnie manipuluje swoimi statystykami przestępstw, iż można by uznać, że ich liczba rzeczywiście spada. Nic z tych rzeczy. W Polsce z miesiąca na miesiąc mamy do czynienia z coraz większą liczbą przestępstw gospodarczych.
„Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że jest to niewątpliwie pewnego rodzaju skutek uboczny obecnego kryzysu. Tam gdzie brakuje pieniędzy, brakuje także respektowania prawa” – tłumaczą specjaliści.
Podczas gdy rok do roku spadła liczba włamań o 6,4% czy zabójstw o ponad 16% – wzrosła nam skala przedsięwzięcia związana z oszustwami czy rozmaitymi wyłudzeniami. Rok rok roku liczba przestępstw gospodarczych w Polsce wzrosła o 4,5%. Najczęściej funkcjonariusze zajmowali się rozmaitymi oszustwami (ok. 35 000 spraw) i fałszerstwami (ok. 11 000). Nikogo już nie dziwi sposób „na wnuczka”, który polega na wyłudzeniu od starszych osób pieniędzy podając się za pociechę danej osoby. Przestępcy stawiają na bardziej wyrafinowane metody – fałszują rozmaite zaświadczenia, pieczęcie państwowe, dyplomy uniwersyteckie czy nawet pieniądze. Wszystko po to, aby np. wyłudzić kredyt. Wcale nie tak dawno głośna była sprawa osoby, która chciała pozyskać miliony złotych finansowania z zabezpieczeniem na amerykańskim obligacjach. Problem w tym, że papiery wartościowe okazały się fałszywe.
„Świat stale się zmienia, a wraz z nimi także przestępczość. Dziś przestępca w wielu przypadkach nie jest niechlujnym oprychem w BMW. Coraz częściej są to ludzie z wyższym wykształceniem, znający się na konkretnym „fachu”. Nic więc dziwnego, że tak trudno ich złapać” – tłumaczą eksperci.
Wystarczy spojrzeć jedynie na to, co dzieje się obecnie w firmach związanych z departamentem rolnictwa. Po wiele latach wykryto niejasności w wydatkach zarządu spółki Elewarr. Problem w tym, że najprawdopodobniej to jeden z nielicznych przypadków, który wykryto. Reszta niestety nadal funkcjonuje i ma się dobrze.
