To aż niespotykane, by trzeci dzień z rzędu drożało „czarne złoto” – i to szczerze mówiąc bez większego powodu. Czyżby wszyscy bali się braków surowca z Syrii? A może chodzi o złą sytuację w Eurolandzie? Niestety – chodzi raczej o obie te kwestie, które bezspornie windują ceny paliw na światowych rynkach.
Obecnie za ropę naftową trzeba zapłacić:
- w Londynie 106,06 USD za baryłkę, to spadek o 0,14 USD
- w Nowym Jorku 89,94 USD za baryłkę, to wzrost o 0,06 USD
Co prawda ropa nada lnie przekroczyła za oceanem magicznego poziomu dziewięćdziesięciu dolarów za baryłkę, ale brakuje do tego raptem sześciu centów. Tymczasem w Europie mamy lekki spadek cen surowca, bo większość inwestorów oczekuje na najbliższe ruchy banków centralnych poszczególnych państw.
„Powinniśmy się raczej przyzwyczaić do wszechobecnej drożyzny na stacjach paliw, ponieważ nie zanosi się na to, by ropa naftowa miała w najbliższym czasie znacznie stanieć” – komentują specjaliści.
Cóż – najwidoczniej pozostaje nam jedynie przesiąść się z samochodu na autobus miejski, bądź też na jakże ekologiczny rower. Rzecz jasna w ramach oszczędności.
u nas jest podobnie, dodatkowo zarobki sa slabe… Zmnielem auto na calkiem swieze. Nie bylo latwo, ale czesciowo udalo mi sie kredytowac przez Getin. Auto ekonimiczniejsze to spora oszczednosc, zwlaszcza jezeli uzywa sie go na codzien