Niepewność na rynku akcji, ale głównie obligacji sprzyja wzrostom cen złota. Inwestorzy, którzy dotychczas lubili poczuć dreszczyk emocji, coraz częściej szukają bezpieczniejszych możliwości inwestycji posiadanego kapitału niż papiery wartościowe. W modzie jest złoto, a także srebro, platyna, a nawet dość nieznany – wykorzystywany w produkcji np. iPada – ind.
Pomimo tego, że prawdopodobnie Grecja „nie zatonie” – z powodu tego, że np. Niemcy posiadają sporo greckich obligacji i są skłonni dopłacać do nich niż mieć w ręku bezwartościowy papier – europejska gospodarka wcale nie wygląda najlepiej. Inflacja w strefie euro wynosi obecnie ok. 3%. Jeszcze miesiąc temu było to ok. 2,5% – wzrost jest więc bardzo duży. Obliczenia z sierpnia br. mówią także same za siebie – Unia Europejska zanotowała deficyt handlowy na poziomie aż 6,3 mld euro!
Pomoc otrzymana przez Greków nie wystarczy na wiele. Po wypłacie pensji dla pracowników państwowych firm i instytucji zostanie mało co z tego, na co złożyli się Niemcy czy Francuzi. W dobrej sytuacji nie są także Włosi, czy też Hiszpanie – bezrobocie rośnie, ludność protestuje, a pieniędzy w państwowej kasie coraz mniej. Inwestorzy wyczuwają ogólne nastroje i wycofują kapitał z giełdy, a także sprzedają obligacje skarbowe bojąc się bankructwa co poniektórych krajów, szukając ukojenia w surowcach takich jak złoto. Sprzyja to wzrostom jego wyceny i wygląda na to, że wzrostom jak na razie nie będzie końca. Analitycy mówią, że sezon na złoto na zaczął się na dobre i raczej przez najbliższe parę lat się nie skończy. Warto więc pomyśleć, czy nie zakupić choćby małej sztabki tego szlachetnego surowca na tak zwaną „czarną godzinę”.