Po serii ostatnich wzrostów na rynku paliw drugi dzień z rzędu notowania dostają przysłowiowej zadyszki. „Czarne złoto” tanieje, bo inwestorzy nadal nie wierzą, że świat wyjdzie całe z obecnego kryzysu.
Obecnie za ropę naftową trzeba zapłacić:
- w Londynie 109,45 USD za baryłkę, to spadek o 0,10 USD
- w Nowym Jorku 92,00 USD za baryłkę, to spadek o 0,20 USD
„Pomimo wtorkowej korekty powinniśmy mieć głównie na uwadze fakt, że pierwszy raz od dawna cena baryłki ropy za oceanem przekroczyła psychologiczny poziom dziewięćdziesięciu dolarów. To z pewnością nie wróży nic dobrego” – komentują analitycy.
Czyżby euforia na światowych rynkach dobiegała końca? Niewątpliwie na to wygląda, bowiem coraz liczniejsze rzesze inwestorów uciekają zarówno z rynku akcji czy obligacji, jak i surowców. Najgrosze w tym wszystkim jest jednak to, że już niedługo świat mogą opanować spekulanci, którzy w całości będą zarządzać notowania ropy naftowej – co z pewnością nie będzie dobre ani dla inwestorów, ani dla przeciętnych obywateli.