Najwyraźniej inwestorzy surowcowi czekają na jakiś konkretny impuls z rynku, bo wtorkowe notowania zarówno na rynku ropy naftowej, jak i miedzi nie były dziś zbyt „żywe”. Wtorek przyniósł ze sobą pewne osłabienie, ale wynika to jedynie z tego, że spora część inwestorów stale wycofuje swoje pieniądze w rynku – rzecz jasna w obawie przed pogłębieniem kryzysu nie tylko na Starym Kontynencie, ale także w Stanach Zjednoczonych czy nawet Azji.
Obecnie za miedź trzeba zapłacić:
- w Londynie 7 444,50 USD za tonę, to spadek o 0,7%
- w Nowym Jorku 3,3825 USD za funt, to spadek o 0,2%
- w Szanghaju 8 557,00 USD za tonę, to wzrost o 0,2%
„Obecne ceny miedzi i tak są jednymi z wyższych w historii, dlatego też nie powinniśmy się zbytnio cieszyć z wtorkowych spadków. Z pewnością jest to jedynie przystanek przed kolejnym maratonem cenowym” – straszą specjaliści.
Nie ma co ukrywać, że rzeczywiście na rynkach surowcowych całego globu nie jest zbyt tanio, ale z drugiej strony chińska oraz japońska gospodarka coraz bardziej zwalnia, a Stany Zjednoczone chwilowo nie potrzebują tylko miedzi, ile jeszcze np. rok temu. Dlatego też trudno potwierdzić obawy specjalistów co do tego, że ceny „brunatnego metalu” będą dalej rosnąć.