Jeszcze nie tak dawno większość znaczących ekonomistów mogło by stwierdzić, że strefa euro wyjdzie obronną ręką z kryzysu, przez który od jakiegoś czasu jest doświadczana. Istniało wówczas przekonanie, że tak naprawdę nikt nie może jej przeszkodzić w realizacji własnych celów i rozszerzaniu się na inne kraje wspólnoty – pomysł niezły, jednak praktyka pokazała inne rozwiązanie. O jakimkolwiek przyjmowaniu wspólnej waluty możemy zapomnieć przez najbliższy czas. Z całą pewnością jest to nieodpowiednia chwila i miejsce, gdyż nikt nie mógł przewidzieć tak dramatycznej sytuacji – najpierw Grecja, potem Portugalia i Hiszpania, a w międzyczasie z pomocy skorzystała także Irlandia. W kolejce po „złoto” ustawia się już także Cypr, a pytanie stawiane przez wielu – kto może być następny? – wydaje się nie mieć jednoznacznej odpowiedzi. Obecnie według ekonomistów, przyszłość gospodarek w strefie euro to nic innego jak stagnacja. Wskazują na to bezpośrednie dane gospodarcze z takich krajów jak Niemcy, Francja i Wielka Brytania. W samych tylko Niemczech zmalał eksport – blisko o 1,5 procent. Francję czeka natomiast niewielka recesja – prognozowana przez francuski bank centralny. Wielka Brytania już jest pod cieniem lekkiej recesji, która już trwa od jakiegoś czasu – bank centralny obniżył prognozę do zera, jeżeli chodzi o wzrost gospodarczy na ten rok. Nie ma wątpliwości, że na efekty wysiłków dotyczących pobudzenia gospodarki trzeba będzie jeszcze poczekać.
Towarzystwo Ekonomistów Polski kierowanych przez Ryszarda Petru, także jest zdania, że nie ma co oczekiwać w najbliższym czasie wyraźnego – o ile w ogóle będzie – wzrostu gospodarczego w Europie. Nie ma więc wątpliwości, że Europę czeka okres długotrwałej stagnacji, podobnej do tej z Japonii. Wzrostu nie należy więc spodziewać się w roku 2012, ani w roku 2013. Według wybitnych ekonomistów europejskie rządy powinny działać bardzie zdecydowanie, na wielu płaszczyznach, gdyż tylko to jest gwarantem pobudzenia gospodarki.
