Wzrost cen żywności w sferze globalnej jest obecnie bardzo poważnym problemem dla całego rynku gospodarczego świata. Szczególnie ciężką sytuację będą przeżywać kraje biedne, gdzie odsetek głodujących jest najwyższy. Sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna i coraz cięższa do opanowania. Obecnie globalne ceny żywności gwałtownie wzrosły – statystyka dotyczy lipcu. Rynek został napędzony nagłym skokiem cen zbóż i cukru. Wynikiem takiej sytuacji jest panujący nieurodzaj oraz alarmująca pogoda – np. w Stanach Zjednoczonych panuje ogromna i poważna susza, która już obecnie spowodowała wzrost cen kukurydzy o niemal 23 procent. W przypadku Rosji słabsze prognozy co do plonów wywindowały ceny pszenicy blisko o 19 procent. Nie ma jednak wątpliwości, że to Stany Zjednoczone są największym na świecie eksporterem kukurydzy, soi czy pszenicy. Dlatego to właśnie wzrost ich cen będzie odczuwalny na rynku międzynarodowym. Eksperci alarmują, że sytuacja jest niezwykle groźna dla krajów importujących żywność, czyli krajów biednych. Oxfam ostrzega, że rosnące ceny żywności dla milionów biedaków na świecie oznaczają głód i niedożywienie – oprócz tego na świecie jest już obecnie miliard ludzi, które są zbyt biedne by mogły same się wyżywić. Uwaga świata kieruje się także we wskaźnik cen żywności FAO, które uwzględnia miesięczne zmiany cen koszyka zbóż, olejów, produktów mlecznych oraz cukru i mięsa – w lipcu wyniósł 213 punktów względem 201 punktów odnotowanych w czerwcu.
Nie ma wątpliwości, że jest on nada wyższy, nawet od sytuacji kryzysu cen żywności wywołanej w latach 2007- 2008. Nieregularne i drastyczne skoki cen jedzenia, doprowadziły w niektórych krajach do poważnych zamieszek – jak będzie obecnie? FAO ostrzega, że w najbliższym czasie światu grozi nowy kryzys żywnościowy, który będzie podobny do tego w latach 2007-2008 i to tym bardziej jeśli kraje produkujące wprowadzą zakaz eksportu.
no to jest paranoja jakaś!!u nas już ceny strasznie poszły w górę, nie chcę wiedzieć co będzie jak tak dalej będą rosły.zastanawiam się nad zorganizowaniem oszczędności ale nie znam się na tym więc może powinnam iść do doradcy?