Z jednej strony w Polsce mamy stale dość wysokie bezrobocie. Z drugiej zaś – nieustannie brakuje nam wyspecjalizowanych rąk do pracy. Co prawda jest to pewien absurd, ale nie da się temu zaprzeczyć. Z roku na rok polskie przedsiębiorstwa coraz liczniej oświadczają, że brak im specjalistów.
„Źródła problemu należy szukać już na etapie kształcenia przyszłych pracowników – czyli na studiach. Wciąż krąży przeświadczenie, że studia dają pracę. Nic bardziej mylnego. Obecnie lepiej być dobrych mechanikiem czy murarzem, aniżeli słabym ekonomistą lub prawnikiem„ – komentują specjaliści.
Co prawda liczba studiujących kierunki techniczne rośnie, ale należy i tak podkreślić, że po studiach będziemy mieli jedynie absolwentów bez doświadczenia zawodowego, a nie specjalistów. Do osiągnięcia pewnego rodzaju perfekcji w wykonywanej profesji potrzeba odpowiednich szkoleń i lat pracy. Niestety wiele ofert zatrudnienia jest już dla osób z kilkoma latami doświadczenia. Blokuje to dostęp do zawodu osobom po studiach – choćby nawet za najniższą krajową.
„Ta sytuacja w Polsce (i nie tylko) raczej szybko się nie zmieni. Wyszkolenie nowego pracownika kosztuje tak dużo, że lepiej zatrudnić kogoś doświadczonego, niż inwestować w świeżych absolwentów uniwersytetów czy politechnik. Taka jest brutalna prawda” – tłumaczą eksperci.
Czyżby jednak bezrobocie w Polsce było fikcją? W pewnym sensie tak, bo pracy jest wiele – tyle że dla osób z konkretnym wykształceniem (najlepiej inżynierskim) oraz minimum kilkuletnim doświadczeniem. Problem w tym, że mało kto jest w stanie sprostać tym wymaganiom, ponieważ wielu Polaków albo w ogóle nie ma wyższego wykształcenia, albo kończy prawo czy turystykę – kierunki po których ciężko „wstrzelić się” w daną branżę.