Unia weźmie się za parabanki

W dobie kryzysu coraz częściej potrzebujemy dodatkowych środków lub też chcemy korzystniej ulokować to, co już mamy. Nierzadko na naszej drodze stają parabanki – czyli takie firmy, jak np. Amber Gold. W związku z zamieszaniem wokół właśnie tej spółki cała Wspólnota chce się zgromadzić i debatować nad zmianą przepisów.

„Jest niewątpliwie wiele niejasności, które trzeba jak najszybciej rozwiać. Ciągle nie wiadomo, czy parabanki powinny w ogóle istnieć, a jeśli tak – to czy powinny być regulowane odrębnym prawem czy zwykłym prawem bankowym. Za niedługo będzie debatować nad tym cała Unia, bo sprawa jest naprawdę gorąca” – tłumaczą specjaliści.

Amber Gold jest co prawda najgłośniejszym przypadkiem parabanku w Europie (przynajmniej jak na razie), ale rzecz jasna wiadomo, że na Starym Kontynencie działają także inne, bardzo podobne firmy. Co je wyróżnia? Nie reguluje ich prawo bankowe, oferuje wysokie zyski np. na lokatach oraz korzystne kredyty bez zaświadczeń – a w rezultacie tworzona jest dosłowna „piramida finansowa”.

„W większości przypadków spółki parabankowe nie mają żadnych większych zabezpieczeń. To, co otrzymują jako depozyty od razu ryzykownie inwestują – np. w futures na surowce – albo pożyczają na lichwiarski procent potrzebującym gotówki „na już”. Tak naprawdę żadna z metod nie daje choćby nawet zwrotu wpłaconego przez klienta kapitału początkowego – nie wspominając rzecz jasna o zyskach” – komentują eksperci.

Nieoficjalnie wiadomo, że podczas gdy np. Niemcy chcą w ogóle likwidacji parabanków, to Polska ma pewne zastrzeżenia co do ich funkcjonowania, ale uważa że znakomicie uzupełniają one dzisiejszy rynek bankowy. Absurd? Jak widać przysłowiowy punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Pytanie tylko czyjego.