Czekają nas podwyżki podatków?

Z dnia na dzień kryzys coraz bardziej dopada nie tylko przeciętnych obywateli, ale także rządy poszczególnych państw – w tym także rzecz jasna Polski. Nieuniknione powoli staje się to, że czekają nas podwyżki podatków – i to w praktycznie całym Eurolandzie.

„W niektórych miejscach na świecie kryzys powoli ustępuje, ale jest to raczej chwilowa odwilż, aniżeli trwały trend. Dlatego też poszczególne kraje muszą coraz bardziej myśleć o tym, by zabezpieczyć swój budżet na ciężkie czasy. Oprócz nieuniknionych cięć nie można także zrezygnować z podwyżek podatków” – tłumacza specjaliści.

Podniesienie VATu na większość artykułów w naszym kraju i tak wywołało już burzę protestów. Polacy choć bowiem z roku na rok zarabiają statystycznie coraz więcej, to także coraz więcej oddają fiskusowi. W zamian tak naprawdę otrzymujemy niewiele – bo nasza kolej, drogi czy służba zdrowia pozostawiają wiele do życzenia. Ministerstwo Finansów jak na razie wstrzymuje się od oficjalnych deklaracji, ale w mediach roi się od informacji na temat tego, że jeśli Polska popadnie w tarapaty finansowe, to MF prędzej sięgnie do kieszeni przeciętnego Kowalskiego, aniżeli zacznie ciąć koszty.

„Niewątpliwie mamy do czynienia ze swoistym absurdem, ponieważ pierwszym elementem walki z kryzysem powinno być np. ograniczenie liczby urzędników w państwie czy chociaż ich wynagrodzeń. Tymczasem armia państwowych pracowników stale rośnie, a wspólna kasa świeci pustkami. Z pewnością nie jest to mądra polityka – przynajmniej nie na dłuższą metę” – krytykują ekonomiści.

Co nam grozi w ostateczności? Niewykluczone, że w skrajnym przypadku najwyższa stawka VAT zostanie podniesiona do 25%, a podatek CIT do 22%. Bardzo możliwe, że przeciętny Kowalski zamiast płacić obecnie 18% lub 32% PIT zapłaciłby np. 20% lub 35%. Czy to realne zagrożenie milionów Polaków? Jeśli sytuacja w Europie nie zacznie się stabilizować, to tak naprawdę jest to jak najbardziej możliwe.