Środa była dniem, w którym inwestorzy z praktycznie całego globu oczekiwali nareszcie solidnych wzrostów na nowojorskim parkiecie. Tymczasem kolejny dzień notowań na NYSE przywitał nas niskimi obrotami – a co za tym idzie także niewielkimi zmianami indeksów. Inwestorom zaskoczyły niezbyt dobre dane makro z amerykańskiej gospodarki.
Główne indeksy giełdowe zakończyły notowania na poziomie:
- S&P500 – wzrost o 0,11%
- Dow Jones Industrial – spadek o 0,06%
- NASDAQ – wzrost o 0,46%
„Indeks aktywności wytwórczej w stanie Nowy Jork spadł w sierpniu do minus 5,85 pkt z plus 7,39 pkt w poprzednim miesiącu. Analitycy spodziewali się, że indeks wyniesie plus 7,0 pkt. Niewątpliwie położyło się to cieniem na środowych notowaniach na Wall Street, które zdecydowanie nie należały do zbyt owocnych” – komentują eksperci.
Za oknami w Polsce szara pogoda, a na nowojorskiej giełdzie (i nie tylko, bo w ślad za nią idą zwarcie parkiety praktycznie na całym świecie) szykowaniu się do zimowego snu. Pytanie tylko czy to nie za wcześnie i czy w ogóle Nowy Jork w dobie kryzysu powinien odpuszczać wzrosty? W końcu ciągle mamy wiele do nadrobienia. Problem jednak w tym, że indeksy za oceanem nie są do tego przynajmniej jak na razie zbyt skore.