Z dnia na dzień kryzys dotyka coraz bardziej nie tylko przeciętnych obywateli, ale także i samorządy. Aby związań przysłowiowy koniec z końcem muszą one myśleć nie tylko o cięciach, ale także o podwyższeniu wpływów do lokalnej kasy budżetowej. Dlatego też niestety czekają nas podwyżki podatków i rozmaitych opłat na rzecz miast.
Gdzie spodziewamy się podwyżek? Władze Krakowa mówią otwarcie, że chcą w przyszłym roku zwiększyć wpływy do miejskiej kasy o 8% z tytułu podatku od nieruchomości oraz o 6% z tytułu podatków od środków transportowych. Więcej zapłacą więc właściciele mieszkań, domów czy garaży. Podwyżki dotkną także zmotoryzowanych. Warto podkreślić, że „miasto królów Polski” nie jest jedynym, które szykuje podwyżki od przyszłego roku dla swoich mieszkańców. Kolejny ma być Gdańsk, który chce podnieść podatek od nieruchomości, podatek od środków transportu, opłaty targowe i miejscowe.
„Niestety musi przyzwyczaić się do tego, że w ciężkich czasach nie tylko musimy oszczędzać, ale także coraz więcej wydawać – głównie na podatki. Co prawda sytuacja Polskie nie jest tak zła, jak np. Grecji czy Hiszpanii, ale tak czy inaczej musimy łatać w jakiś sposób sporą dziurę budżetową” – tłumaczą specjaliści.
Bez dodatkowych środków w kasach miejskich możemy zapomnieć o hucznych imprezach (np. w Sylwestra) czy elegancko przystrojonych urzędach. Wszystko bowiem kosztuje – i to z miesiąca na miesiąc coraz więcej. Najgorsze w tym wszystkim chyba jest jednak to, że nie wygląda na to, by kryzys miał się w najbliższym czasie skończyć.
