Premier Donald Tusk wyraził się dziś bardzo dosadnie mówiąc, że co prawda Amber Gold był swoistym ewenementem na polskim rynku, który w ogóle nie powinien mieć miejsca, ale z drugiej strony rząd nie da gwarancji dla parabanków. Powód jest dość prosty – wszyscy obywatele nie mogą odpowiadać finansowo za to, że część osób niewłaściwie ulokuje swoje środki.
„Pomimo osobistej tragedii finansowej wielu tysięcy osób, które przez aferę z Amber Gold straciły nawet oszczędności całego życia nie powinniśmy zapominać o tym, że każda inwestycja ma spore ryzyko. Nawet jeśli lokujemy pieniądze w depozyty bankowe, to i tak powinniśmy wziąć poprawkę nawet na to, że dany bank może zbankrutować – zwłaszcza w czasie kryzysu” – podkreślają specjaliści.
Parabanki są osobliwym tworem na rynku finansowym, który uzupełnia lukę w ofercie banków. Warto jednak mieć świadomość tego, że na dzień dzisiejszy nie są one praktycznie w żadnym kraju na świecie odpowiednio kontrolowane, ponieważ każdy z nich działa na trochę innej zasadzie. Jedne zbierają środki, które inwestują np. w złoto (tak jak np. Amber Gold), inne natomiast skupiają się na udzielaniu pożyczek (tak jak np. Provident). Trudno więc uregulować wszystkie te firmy jedną ustawą.
„Ciekawostką jest to, że obecnie w Europie 1/3 usług finansowych należy do parabanków. Jeśli ktoś w końcu nie dostrzeże tej tykającej bomby, to prędzej czy później ona wybuchnie i przeniesie ze sobą kolejną falę kryzysu, z której możemy się nie otrząsnąć” – straszą ekonomiści.
Najwyraźniej prawo i regulacje finansowe nie nadążają za stale zmieniającym się światem. Szkoda tylko, że jak zwykle cierpią na tym głównie zwykli obywatele, którzy często na zwykłych piramidach finansowych tracą dorobek całego życia.
może państwo wpadnie na inny pomysł jak rozwiązać kwestie parabanków.rozeznanie się we wszystkich ofertach i w tym komu ufać nie jest łatwe. na szczęście sama nie podejmowałam decyzji o wyborze narzędzi do oszczędzania a skonsultowałam się z doradcą w open.