Wygląda na to, że i my dostaniemy równie mocno po kieszeniach. Nie można tego w żaden sposób obejść, gdyż za podwyżkę cen uznaje się nieurodzaj terytorialny – spowodowany najczęściej zdarzeniami losowymi takimi jak susza czy gwałtowne wichury. Media donoszą informację na temat aktualnej pogody panującej w USA – według ich obliczeń jest to najgorsza susza w USA ( przynajmniej od 25 lat).
Ceny zbóż wywindowały wysoko w górę – pszenica kosztuje 30 procent więcej, kukurydza kosztuje około 25 procent więcej, a soja poszybowała w górę blisko o 42 procent więcej. Raport z HSBC jest dość sceptyczny i określa to mianem dalszego wzrostu cen żywności na całym świecie – zdarzenia losowe. Nie tylko żywność może w najbliższym czasie cenowo wzrosnąć. Wszystko wskazuje na to, że będziemy musieli liczyć się z coraz droższym paliwem dla aut, a to z kolei doprowadzi do kolejnych podwyżek cen żywności, za którymi obecnie wielu ubogich rodzin nie może już nadążyć. Karen Ward – jeden z głównych ekonomistów HSBC – jest jedną z głównych autorek raportu o wpływie rosnących cen żywności na globalną gospodarkę. W ostatnich słowach wypowiedzi zasugerowała, że nagły wzrost cen żywności może doprowadzić do globalnego szoku na rynku surowców – i tego najwyraźniej musimy się spodziewać.
Nawet jeśli ceny ustabilizują się na jakimś konkretnym poziomie, możemy zaobserwować wzrost inflacji bazowej na świecie w nadchodzących miesiącach – szczególnie dotkliwe będzie to dla rynków wschodzących. Z pewnością w niektórych kraja żywność ma większy udział w wydatkach gospodarstw domowych – drogie jedzenie jest np. w Japonii. Większe problemy w tym wypadku może mieć wbrew jakiemukolwiek przekonaniu Ameryka Łacińska – zawsze problem żywności dotyczył kraje azjatyckie. Jakich wzrostów powinniśmy się spodziewać w naszym kraju?