Kryzys w strefie euro może z łatwością doprowadzić do kolejnych napięć lub umocnić istniejące – eksperci nie ma ją żadnych wątpliwości, że tak się stanie. Trudno nie przypuszczać, że jest to w pewnym rodzaju następstwo decyzji i podejmowanych działań na rzecz ratowania obecnie znanego nam systemu europejskiego. Nie można więc w sposób klarowny przewidzieć, które z nadciągających wydarzeń, będzie miało duże znaczenie dla rozwoju całej sytuacji – jest jednak pewne, że któreś z pewnością będzie miało istotny wpływ.
Komentarz ze strony dyrektora Open Europe dotyczy przede wszystkim pęknięcia między Grecją a Niemcami, które powstało na wskutek nie zrealizowanych planów, które wcześniej zostały uzgodnione z Brukselą. W konsekwencji obecna sytuacja może doprowadzić do tego, iż zarówno Niemcy jaki i Międzynarodowy Fundusz Walutowy odmówią dalszego finansowego wsparcia na rzecz greckich problemów finansowych. Oczywiście ten „nie zdrowy” czynnik działa także i w drugą stronę, gdyż w przypadku naciskania zbyt gwałtownie na przyjęte uzgodnienia, może nasilić w Grecji społeczne niezadowolenie. Jeśli rząd jednak ustąpi to musi liczyć się z bardzo ostrą reakcją niemieckiej opinii publicznej, które w większości zagłosowała by za usunięciem Grecji z eurostrefy.
Już w październiku rozstrzygnie się, czy Grecja ma szansę otrzymać kolejną zapomogę finansową czy też nie. Ciężko nie zauważyć, że w Europie istnieje też drugie pęknięcie, które występuje na linii Hiszpania-Północ. Niektórzy eksperci sugerują, że Madryt wystąpi już w we wrześniu o kolejne pieniądze z Unii Europejskiej. Niestety, ale Hiszpania jest zbyt dużym krajem by jej problemy można było rozwiązać w oparciu o model zastosowany w Grecji. Z drugiej strony sama Hiszpania nie zgodziła by się, by jej polityka gospodarcza była z góry ustalana w Brukseli, bądź Berlinie.