Jeszcze wcale nie tak dawno wielu inwestorów prywatnych, jak i analityków wypowiadało się, że dolar już nigdy nie powróci do łask – wielu z nich sugerowało, że skończyły się czasy, w których większość oszczędności zarówno państw, jak i poszczególnych osób trzymane były w „zielonych”. Wychodzi na to, że ani analitycy, ani inwestorzy nie mieli racji.
Od paru tygodni dolar systematycznie zdobywa nowe szczyty. Obecnie za 3,20 złotych możemy kupić jednego dolara, a to przez to, że stale rośnie brak zaufania do Unii Europejskiej. Nad takimi krajami jak Grecja, czy Włochy wisi widmo bankructwa. I choć nie znamy dokładnego terminu, to wielu inwestorów na gwałt pozbywa się greckich obligacji w obawie, by nie zostać z bezwartościowym papierem w dłoni. Kurs euro względem dolara systematycznie słabnie – obecnie wynosi on ok. 1,36. Jest to spowodowane głównie obawami przed spadkiem ratingu takich krajów jak Francja czy Niemcy. Sytuacja nie jest więc kolorowa – nawet banki pozbywają się greckich obligacji, co skłania wielu inwestorów do wycofania się z rynku papierów wartościowych i do zainwestowania w coś bardziej pewnego, np. w złoto.
Pomimo tego, że dolar się umacnia, a euro traci, także polski złoty nie pozostaje bez wahań. Przez fakt, że możliwa jest obniżka ratingu Węgier, a w związku z tym spało by zaufanie do regionu Europy Środkowo-Wschodniej w pewnym momencie euro na rynku międzybankowym kosztowało 4,38 złotego, a dolar 3,20 złotego. I wcale nie należy mówić, że jest drogo, bo wygląda na to, że będzie jeszcze drożej. A jak będzie na prawdę, pokażą najbliższe dni.
