Po wielu wzrostach ceny ropy naftowej nareszcie pikują w dół. To niezbyt dobrze dla inwestorów, ale wręcz idealnie dla kierowców, bowiem ceny zarówno benzyny, jak i oleju napędowego są jednymi z najwyższych w historii. Cena głównego surowca pikuje na giełdzie w Nowym Jorku z powodu złych danych pochodzących z Azji.
W dostawach długoterminowych cena ropy na giełdzie paliw w Nowym Jorku spadła o 19 centów, a na giełdzie w Londynie o 11 centów. Pomimo tego, że w czasie kryzysu Chiny stale inwestują, a zarazem rośnie PKB Państwa Środka w wysokości 9,5% w obecnym kwartale, to i tak analitycy uznali, że to za mało jak na tak prężną gospodarkę. Jest to jeden z najgorszych wyników PKB Chin od 2009r. Ekonomiści nie mają wątpliwości: dane pochodzące z Azji pomimo tego, że są pozytywne, nie zaspokoją apetytu inwestorów. Większość z nich, inwestując w azjatyckie papiery wartościowe liczy na szybki zwrot z inwestycji, a nie na stabilny wzrost wartości poszczególnych spółek.
W poniedziałek cena ropy na rynku NYMEX była jedną z najniższych od 13 października br., czyli praktycznie od tygodnia. Od początku roku, ceny surowca w Stanach Zjednoczonych spadły o ok. 5,7%, co pokazuje, że ropa dobre dni ma jeszcze przed sobą. A raczej nie ona, a jej wykresy, bowiem zanotowane w ciągu dziesięciu ostatnich miesięcy spadki wcześniej czy później zostaną odrobione przez rynek. Pytanie czy wszystkim będzie odpowiadała cena ropy naftowej na poziomie wyższym niż 110 dolarów za baryłkę – myślę, że raczej nie.