Właśnie dziś FED ogłosił, że zamierza skupować z rynku papiery zabezpieczone hipotecznie za 40 mld dolarów miesięcznie. Oczywiście ma to pomóc w tym, aby inwestorzy znów zaufali rynkom, ale wygląda na to, że na początek uruchomienie wielu maszyn drukarskich w amerykańskiej rezerwie federalnej wywoła gigantyczny skok cenowy za oceanem.
„Musimy niewątpliwie liczyć się z tym, że skup zagrożonych papierów dłużnych przez FED oznacza, że będzie trzeba dodrukować „na dzień dobry” 40 mld dolarów. Następnie z miesiąca na miesiąc będzie trzeba robić to samo. Niewykluczone więc, że amerykańska rezerwa federalna będzie musiała zaangażować kilkaset miliardów dolarów, by ratować lokalny rynek hipoteczny – co z pewnością nie pozostanie bez odzewu rynków” – mówią ekonomiści.
Nie od dziś bowiem wiadomo, że takie posunięcie FED pociągnie za sobą wzrost inflacji. Jak na razie nikt nie chce straszyć przeciętnych Amerykanów oficjalnymi wyliczeniami na ten temat, ale powinniśmy liczyć się z tym, że Amerykę może zalać niespotykana dotąd drożyzna. Nie każdy ją przetrwa.
„Bardzo możliwe, że część gospodarstw domowych, a także przedsiębiorstw za oceanem zwyczajnie zbankrutuje. Ci, którzy są zadłużeni po uszy w bankach będą musieli albo zrezygnować z obecnego poziomu życia, albo z dnia na dzień mówiąc kolokwialnie pójdą z torbami. Jest to niewątpliwie cena, jaką przyjdzie zapłacić wielu Amerykanom za ratowanie ich gospodarki przez FED” – podkreślają eksperci.
Czas pokaże, czy Amerykę czeka aż tak czarny scenariusz. Jak na razie pozostaje jedynie czekać i obserwować rynek.
