Doradca kredytowy raczej nie pomaga

Warto postawić sprawę jasno – doradca kredytowy raczej nie pomaga potencjalnemu kredytobiorcy. Choć przeważnie wchodząc do banku po kredyt jesteśmy witani powszechnym uśmiechem, a nawet coraz częściej gorącą kawą czy herbatą, to i tak powinniśmy pamiętać o tym, że to wszystko nie jest za darmo.

„Doradcy kredytowi to bardzo często „wolni strzelcy”. Współpracują z danym bankiem na zasadach zwykłej działalności gospodarczej, przez co mogą reprezentować nawet kilka banków jednocześnie. Warto jednak mieć na uwadze, że w większości przypadków podsuwają oni ofertę najdroższej instytucji finansowej, a wszystko przez to, że wtedy dostają najwyższe prowizje„ – tłumaczą specjaliści.

Wystarczy przejrzeć kilka dużych for internetowych związanych z kredytami, by przekonać się o tym, jak aktywnie działają doradcy kredytowi. W tej branży z pewnością nie można sobie pozwolić na chwilę wytchnienia, ponieważ zamożny klient czy duża firma to swoista żyła złota. Ci, którym uda się naciągnąć klienta na drogi kredyt mają od tego słoną prowizję. Tak naprawdę im wyższa kwota kredytu, tym wyższa prowizja dla doradcy kredytowego. Przy milionowych kwotach bardzo często dana osoba otrzymuje od każdej raty określony procent, dlatego najbardziej pożądani są stabilni klienci z hipotekami na lata.

„Idąc po kredyt do doradcy trzeba mieć z pewnością „łeb na karku”. Przeważnie nie informuje on przyszłego kredytobiorcy o tym, że w banku za rogiem dostanie on dużo tańszy kredyt na identyczną kwotę. Do tego bardzo często chce namówić klienta np. na założenie konta bankowego i przelewanie na nie wynagrodzenia – choć w żadnym banku nie jest to konieczne, aby uzyskać standardowy kredyt hipoteczny” – mówią eksperci.

Jaki z tego wniosek? Wbrew pozorom dużo lepiej szukać np. taniej hipoteki przez Internet czy po oddziałach banków na własną rękę, niż korzystać z usług „specjalisty”, który może nas narazić na sporo wyższe koszta.