Wydawać by się mogło, że Stany Zjednoczone z roku na rok coraz bardziej biednieją z powodu wszechobecnego kryzysu gospodarczego. Tymczasem w USA mieszka 39% najbogatszych ludzi świata. Jak to możliwe?
„Ameryka praktycznie od zawsze była ostoją biznesu i dobrobytu. Nikt chyba jednak nie spodziewał się tego, że nawet w trudnych czasach ma jej terenie będzie mieszkało najwięcej milionerów na całym świecie” – mówią specjaliści.
Co ciekawe – w ciągu ostatnich kilku lat liczba milionerów w Europie spadła o ponad 1/10, a w Stanach Zjednoczonych nawet lekko wzrosła. Pokazuje to świetnie nieporadność mieszkańców Starego Kontynentu, którzy kolokwialnie mówiąc „przejechali” się na obecnym kryzysie gospodarczym – a właściwie stali się jego ofiarami (i to w dosłownym tego słowa znaczeniu).
„Co prawda kilkadziesiąt milionów Amerykanów ma problem, z czego np. opłacić ubezpieczenie zdrowotne, ale wbrew pozorom spora część populacji USA jednak nieźle sobie radzi nawet w trudnych czasach. Życie w USA jest nadal stosunkowo tanie, a zarobki specjalistów wysokie. Lekarz, inżynier, prawnik czy bankier może tam liczyć na to, że będzie go stać na duży dom i luksusowe auto – i to w wieku raptem 30 lat. Tymczasem w Europie jest to obecnie praktycznie nie do osiągnięcia” – mówią ekonomiści.
Stany Zjednoczone cenią sobie bogaczy, ale niewykluczone że wielu z nich już za niedługo zacznie opuszczać kraj, który jest symbolem wolności i demokracji. A wszystko przez to, że politycy chcą się dobrać do ich kieszeni. Pytanie tylko czy to się opłaci – zwłaszcza w dłuższej perspektywie czasu.