Coraz więcej osób w Polsce mówi otwarcie o tym, że tysiące (o ile nie miliony) pracujących Polaków na emeryturze zabiera pracę młodym. W jaki sposób?
„Nie od dziś wiadomo, że m.in. studentów i emerytów można w bardzo przyjazny dla pracodawcy sposób zatrudnić na podstawie umowy zlecenie czy umowy o dzieło. Dzięki temu nasz chlebodawca płaci jedynie zaliczkę na podatek dochodowy – a właściwie tylko jej część pomniejszoną o 20% lub 50% uzyskania przychodu” – tłumaczą eksperci.
W ten sposób krzywdzeni są młodzi i produktywni, którzy skończyli już studia i nie mogą znaleźć stałego zatrudnienia. Nie brakuje bowiem młodych emerytów, którzy np. po 15 latach pracy w służbach mundurowych (m.in. w policji) przeszli na emeryturę. Zważywszy na to, że ich świadczenia są stosunkowo niewielkie muszą oni dorabiać na podstawie „umów śmieciowych”. Przez to ze świecą w dłoni można szukać pracy dla stróża, kierowcy busa czy ochroniarza, ponieważ większość tego typu posad jest stale obsadzana przez młodocianych emerytów.
„Niestety żyjemy w dziwnych czasach, w których młodzi Polacy bardzo często zmuszeni są do wyjazdu nawet zagranicę, ponieważ graniczenie zatrudnienia w ich regionie graniczy z przysłowiowym cudem – a wszystko przez to, że emeryci są chętniej zatrudniani przez pracodawców, niż osoby dopiero zaczynające swoją karierę na rynku pracy” – mówią ekonomiści.
Oczywiście nie ma co winić za ten stan rzeczy osoby posiadające własne firmy, ponieważ chcą one rzecz jasna w jak najtańszy sposób pozyskać pracownika. Skoro więc polskie prawo stwarza furtkę do unikania płacenia składek na ZUS, to czemu z tego nie skorzystać. Pytanie tylko, czy jest to fair wobec reszty społeczeństwa.