Fundusze ochrony kapitału są nierentowne

Ostatnie dane nie zostawiają złudzeń – jedynie dziewięć na trzydzieści trzy fundusze ochrony kapitału (z tych istniejących na polskim rynku od przynajmniej trzech lat) dało radę ochronić kapitał swoich inwestorów lub wypracować symboliczny zysk. Reszta jest dość mocno pod kreską, co sprawia że wielu inwestorów sceptycznie patrzy na stosunkowo bezpieczne produkty inwestycyjne.

„Niewątpliwie skończyła się moda na lokowanie swoich oszczędności w fundusze ochrony kapitału. Choć z nazwy powinny chronić one oszczędności swoich inwestorów, to w praktyce nie wygląda to aż tak bardzo kolorowo. Należy bowiem mieć na uwadze fakt, że w Polsce mamy do czynienia obecnie z około czteroprocentową inflacją. Jeśli więc nawet dane TFI nie zanotuje strat, to w praktyce i tak będziemy pod kreską” – tłumaczą eksperci.

Polacy już nie inwestują tak ochoczo w poszczególne fundusze inwestycyjne, ponieważ od kilku lat część z nich albo notuje poważne straty, albo nie notuje zysków. Jedynie nieliczne TFI mogą poszczycić się roczną stopą zwrotu na poziomie realnych kilkunastu procent. Sęk w tym, że trudno „ustrzelić” aż tak dobrą okazję inwestycyjną.

„W trudnych czasach ludzie szukają bezpiecznej przystani dla swoich oszczędności, które zbierali nawet przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Dlatego też w modzie są obecnie stosunkowo bezpieczne lokaty bankowe czy choćby nawet obligacje skarbowe, aniżeli jednostki TFI – nawet tych z pełną ochroną kapitału” – mówią ekonomiści.

Raczej się to nie zmieni (chyba, że na gorsze dla funduszy inwestycyjnych), dlatego też można prognozować, że spora rzesza notowanych w Polsce TFI po prostu zniknie z rynku. Co się stanie wtedy z pieniędzmi inwestorów? Niewykluczone, że powędrują na tradycyjne depozyty bankowe lub konta oszczędnościowe – chyba, że sytuacja tak bardzo się poprawi, że tysiące (o ile nie miliony) Polaków ponownie przekonają się do kupowania akcji w celu pomnażania swojego majątku.