Wygląda na to, że już za niedługo możemy słono za płacić za płacenie kartą kredytową zamiast np. kartą debetową. Dlaczego? Ponieważ politycy chcą zróżnicowania opłaty intercharge – a właściwie jej obniżenia, tyle że niestety nie dla wszystkich. Z czym to się będzie wiązało do przeciętnego Kowalskiego?
„Niestety możemy spodziewać się gigantycznych podwyżek w praktycznie wszystkich punktach handlowo-usługowych. Co prawda sprawa nie jest jeszcze do końca przesądzona, ale jeśli zmiany weszłyby w życie, to z pewnością z polskiego rynku zniknęłoby wiele kart kredytowych, które obecnie są używane bardzo aktywnie” – mówią ekonomiści.
Co prawda już teraz w niektórych terminalach (umieszczonych np. w dużych urzędach miejskich) trzeba dopłacić za płatność kartą nawet 2%, ale to tylko ewenement. Politycy chcą, by tego typu zmiany weszły w życie dla wszystkich terminali w całej Polsce. Wszystko przez to, że VISA i MasterCard nie mogą dojść do porozumienia w sprawie obniżenia intercharge w naszym kraju. O ile VISA zgadza się na obniżki, to MasterCard tylko teoretycznie – ponieważ np. karty MasterCard World to praktycznie dwukrotnie wyższy intercharge, niż w przypadku normalnego plastiku z logiem MC.
„Nie ma co ukrywać, że MasterCard kombinuje nad tym, jak obejść obniżkę intercharge – i to w legalny sposób. Szkoda tylko, że jak zwykle mogą ucierpieć na tym zwykli konsumenci” – mówią specjaliści.
Obniżka intercharge dla kart debetowych i podwyżka dla kredytowych może sprawić, że już za niedługo sprzedawcy będą dokładnie przyglądali się naszej karcie, by ocenić czy mają naliczyć dodatkową prowizję czy nie. Co z tego wyjdzie? Miejmy nadzieję że nic, ponieważ w innym wypadku (gdyby politykom udało się wprowadzić zmiany w życie) polski rynek usług płatniczych nie tylko stanąłby w miejscu, ale nawet mógłby przeżyć swoistą recesję.