Skandynawskie linie lotnicze SAS są pod ogromnym zagrożeniem bankructwa. Jak na razie nie zostały podjęte skuteczne ustalenia, które mogłyby skutecznie zmienić przyszłość firmy. Wiadomo, że w Kopenhadze rozstrzygają się losy SAS. Od wczorajszego późnego wieczora trwają tam liczne i intensywne negocjacje pomiędzy związkami zawodowymi, a zarządem spółki.
Z ostatnich informacji wynika, że na proponowane warunki zgodził się jak na razie związek reprezentujący norweski personel pokładowy. Nad ranem podobną decyzję podjęli ich szwedzcy koledzy. Media informują, że także piloci reprezentujący wszystkie trzy kraje – Szwecję, Norwegię oraz Danię – zgodzili się na obniżki pensji. Negocjacje się jeszcze nie skończyły, gdyż do sukcesu potrzebne jest poparcie jeszcze dwóch związków. Wychodzi więc, na to, że decyzję w sprawie dalszej przyszłości linii lotniczych SAS podejmie rada nadzorcza spółki. Z oficjalnej wersji wiemy, że decyzja w sprawie przyszłości linii miała zapaść do północy, jednak została przełożona ze względu na trwające negocjacje między związkowcami. Obecnie stan finansowy SAS pozwala na przedłużenie rozmów do dzisiejszego dnia.
Zarząd wymaga od związkowców zgody na uzgodniony wcześniej plan oszczędnościowy, czyli obcięcie zarobków o 12 procent, przedłużenie czasu pracy, skrócenie urlopów oraz obniżenie poziomu wypłat pracodawcy na fundusz emerytalny. Z przecieków wiadomo, że rząd zaproponował wczoraj nowe kwestie dotyczące oszczędności, jednak podlegają one negocjacji. Skandynawskie państwa nie wierzą jednak, że uda się osiągnąć porozumienie w tej sprawie. Sugeruje się więc, że rada nadzorcza zadecyduje o upadłości SAS. Nowym planem miała by być próba utworzenia nowe spółki lotniczej pod inną dotąd nie znaną nazwą. Czy ma to jednak realne szanse na powodzenie?
