Ostatnie dane zachwyciły ekspertów – polska produkcja przemysłowa nabiera rozpędu. Pomimo tego, że mamy kryzys nasz kraj stale się rozwija i produkuje coraz więcej – także w obszarze produkcji pozasezonowej. Szkoda tylko, że niezła koniunktura nie przekłada się na zarobki przeciętnego Kowalskiego.
Co prawda średnia krajowa ostatnio dynamicznie wzrosła, ale powinniśmy pamiętać o tym, że „zjada” ją kilkuprocentowa inflacja. Jeśli tak dalej pójdzie, to najmniej zarabiający będą mieli problem z przeżyciem do przysłowiowego pierwszego.
„Produkcja przemysłowa w naszym kraju wzrosła w październiku o 4,6% rok do roku. To potężny wzrost – zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że ciągle mamy kryzys” – mówią ekonomiści.
Niewykluczone jest jednak to, że zła sytuacja w Europie Zachodniej zacznie się odbijać także na kondycji polskiej gospodarki. Większość naszej produkcji przemysłowej podąża za Odrę. Jeśli Niemcom nie będzie się powodziło w najbliższym czasie przynajmniej tak dobrze, jak obecnie to nie powinniśmy liczyć na to, że dynamika wzrostu gospodarczego w Polsce utrzyma się na aż tak wysokim poziomie.
„Świat obecnie broni się jak może przed recesją. Jest jednak bardzo możliwe, że Unia Europejska rozpadnie się po upadku Grecji, Hiszpanii czy Włoch. Czy tak się rzeczywiście stanie? Czas pokaże” – kwitują specjaliści.
