Tak źle na europejskim rynku pracy nie było od dawna. Najciężej o stałe zatrudnienie jest obecnie w Hiszpanii i w Grecji, choć nawet i w Polsce nie jest tak łatwo o uzyskanie pracy.
Dane nie kłamią – bezrobocie w Eurolandzie pod koniec tego roku osiągnie najwyższy poziom od siedemnastu lat. Co to oznacza dla przeciętnego Kowalskiego?
„Ci, którzy mają obecnie jakiekolwiek zatrudnienie powinni zdecydować dbać o swoje miejsce pracy. Najbliższe miesiące, a nawet i lata nie napawają bowiem optymizmem” – mówią eksperci.
Niektórzy ekonomiści są wręcz zdania, że polepszenie na europejskim rynku pracy nadejdzie dopiero w 2015 roku. Ma to być efektem tego, że więcej osób będzie odchodziło z rynku pracy, niż na niego wchodziło.
„Wciąż brakuje nam dzieci, a co za tym idzie za kilka czy kilkanaście lat będziemy mieli problem ze znalezieniem pracowników na wyspecjalizowane stanowiska. Bardzo możliwe, że to pracownicy będą wtedy przebierać w ofertach pracy, a nie tak jak ma to miejsce obecnie – pracodawcy będą „cedzić” pracowników” – mówią specjaliści.
Na taką sielankę przyjdzie nam jednak jeszcze trochę poczekać – zwłaszcza, że kryzys na Starym Kontynencie ulega stałemu zaognieniu. Jeśli ktoś w końcu nie znajdzie jakiegoś przysłowiowego „złotego środka”, to Europa może pogrążyć się na najbliższe lata w głębokiej recesji – co z pewnością nie będzie zbyt dobre ani dla Ameryki, ani Azji.