Obecny prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama wydaje się być nieustępliwy w sprawie planowanej podwyżki podatków dla osób bogatych. Obama zapowiedział też, że aby było możliwe porozumienie z Republikanami, koniecznie trzeba spełnić warunek w sprawie reduckji deficytu i uniknięcia klifu fiskalnego.
Musi być także zgoda na podwyżkę podatków od osób najzamożniejszych – stanowią 2 procent populacji najzamożniejszych obywateli świata. Obama przekonywał, że bez tego nie będzie w stanie się dogadać, gdyż jak sam przyznał, nie jest w żaden sposób uparty i nie kieruje się motywami partyjnymi. Prezydent wyjaśnił dlaczego podwyżki podatków od osób bogatych są niezbędne – głównym celem jest tu znacząca redukcja deficytu budżetowego. Według jego opinii nie wystarczą tylko proponowane przez Republikanów cięcia wydatków rządowych. Nie ma więc możliwości, by uniknąć podwyższenia podatków dla 2 procent obywateli o najwyższych dochodach.
Republikanie mają jednak inny plan, dzięki któremu podatki byłyby podniesione w ciągu 10 lat o 800 miliardów dolarów, co stanowi kwotę o połowę mniejszą, niż chce obecnie Biały Dom. Republikanie nie zgadzają się także na podwyższenie progów podatkowych. Obama ocenił plan Republikanów jako wciąż niezrównoważony. Jest jednak gotowość do kompromisów, co może przynieść światełko nadziei, które doprowadzi do stosownej ugody między Demokratami, a Republikanami.
