Już od nowego 2013 roku każdy Brytyjczyk chcąc zapłacić za dojazd pociągiem do pracy będzie musiał wyłożyć średnio o 4 procent więcej niż przed przerwą świąteczną. Brytyjskie media są oburzone faktem, że ich kraj ma najdroższe koleje w Europie. Eksperci nie mają wątpliwości, że jest to efekt prywatyzacji – brytyjskie koleje są całkowicie sprywatyzowane – i podzielenia ich na wiele firm przewoźników.
To one ustalają ceny za bilety pasażerów. Po raz kolejny firmy te zafundowały podwyżkę cen biletów już w pierwszym dniu roboczym po nowym roku – dziesiąty rok z rzędu jeśli chodzi o podwyżki. Organizacja zajmująca się dobrem pasażerów – Passenger Focus – powiedziała, że bilet miesięczny jest największym wydatkiem po spłacie pożyczki mieszkaniowej lub czynszy. Jest to tym bardziej bolesne, że wszelkie podwyżki następują po latach wzrostu cen biletów powyżej inflacji. Inna organizacja – Kampania na Rzecz Lepszego Transportu – obliczyła, że w tej dekadzie ceny przejazdów w Wielkiej Brytanii urosły 20-krotnie szybciej od zarobków.
Ceny skoczyły więc nawet o 90 procent. Dokonano więc porównania odpowiednich kosztów podróży w różnych krajach Unii Europejskiej. W Wielkiej Brytanii za 100 funtów można przejechać 200 kilometrów, gdy w Niemczech i Hiszpanii jest to ponad 450 km, a we Francji czy Włoszech odpowiednio 850 i 1100.
