Obywatele Litwy zjednoczyli się pod szyldem obaw odwiertów, które miały by posłużyć na poszukiwanie gazu łupkowego w ich kraju. Większość protestujących najbardziej obawia się o środowisko naturalne. Eksperci nie wykluczają możliwości zaprzestania próbnych odwiertów – na wzór zeszłorocznej decyzji z Bułgarii, gdzie odwierty zostały zatrzymane, a zezwolenia cofnięte. W Bułgarii cofnięcie zezwoleń dotyczyło m.in. amerykańskiego koncernu Chevron, która ma poszukiwać gazu także na zachodniej Litwie.
Jak na razie największy głos w sprawie zabierają osoby zamieszkujące teren, gdzie prace rozpoznawcze są aktualnie prowadzone. Są oni przekonani, że wydobycie gazu z łupków grozi zanieczyszczeniem niebezpiecznymi chemikaliami wód podziemnych, gruntowych i powierzchniowych. Wskazują także, że wydobycie tego rodzaju gazu jest zakazane w wielu krajach Europy. Do protestujących postanowili przyłączyć się również posłowie z sejmowego komitetu ochrony środowiska.
Wszyscy zwrócili się z prośbą do rządu o wstrzymanie realizacji projektu. Premier Litwy – Algirdas Butkeviczius – twierdzi jednak, że poszukiwanie gazu łupkowego dla jego kraju jest obecnie priorytetem – o tym rozmawiał także z premierem Donaldem Tuskiem. Litwa popełniła z tym błąd, że nie przeprowadziła akcji informacyjnych, co w Polsce było pierwszorzędną sprawą. Czy rzeczywiście jest się czego obawiać?
