Z pewnością wszystkie kraje członkowskie Unii Europejskiej doskonale zdają sobie sprawę z faktu, że przyjęcie budżetu europejskiego w jak najszybszym czasie – i w obecnej formie – jest w ich interesie. Problemem jest jednak postawa Parlamentu Europejskiego, który nie chce wydać zgody na obecną formę budżetu twierdząc, że jest niekonkurencyjna. Swoje trzy grosze postanowiła wtrącić też najpotężniejsza kobieta w Europie – a być może i na świecie – kanclerz Niemiec Angela Merkel.
Pani kanclerz jest przekonana, że budżet Unii Europejskiej na lata 2014-2020 zostanie przyjęty jeszcze w tym półroczu, choć zdaje sobie sprawę, że mogą to być tylko płonne nadzieje. Nie zmienia to jednak faktu, że ostateczny głos w tej sprawie ma Parlament Europejski i to ona musi wypowiedzieć się oficjalnie o sprawie związanej z przyszłością uzgodnionego budżetu na lata 2014-2020. Merkel ma więc nadzieje, że całość uda się „zapiąć” do końca kadencji prezydenckiej prowadzonej przez Irlandię. Podczas ostatniego spotkania w Warszawie politycy tacy jak Merkel czy Holande postanowili porozmawiać o tym, co można by było zrobić, by strefa euro poszła do przodu.
Wszyscy wyrazili chęć poszerzania tego „elitarnego klubu” i nie ulega wątpliwości, że tak właśnie się stanie. Uzgodniony kompromis jest jednak na dość niepewnym etapie i może okazać się też tak, że nie zostanie on zaakceptowany przez PE.
komnibują z tym budżetem a i tak nic dobrego z tego nie wyniknie.dobrze, że przynajmniej mój budżet daje radę, ale bez pomocy doradcy z open finance się nie obeszło.najważniejsze, że to profesjonalista i wie co robi.