Według analiz inwestorów, duże wahania walut w tym roku spowodowały, że 2011 rok jest najprawdopodobniej najgorszym rokiem dla graczy rynku forex od 1991 roku. Jest to spowodowane między innymi nieobliczalnym kursem franka, czy euro – kluczowych europejskich walut. Tam gdzie banki zarabiają, tam inwestorzy tracą, wycofując jednocześnie ostatnią gotówkę z biura maklerskiego i wybierając na czas kryzysu bardziej bezpieczne inwestycje niż rynek walutowy – np. w złoto.
Dla przykładu, fundusz headgingowego FX Koncept LCC, obecny rok spowodował skurczenie się kapitału z 8 do 5 mld dolarów. Fundusz ten zanotował w tym roku stratę rzędu 12%, podczas gdy powinien dobrze zarabiać na wahających się kursach walut. Jednak rynek forex przestał być w tym roku przewidywalny, między innymi przez interwencje Banku Centralnego Szwajcarii, który usztywnił kurs franka do euro na poziomie 1,2. Spowodowało to spadek kursu franka o ok. 21%, a jednocześnie bankructwo nie jednego inwestora walutowego. Także dolar zaskakuje wielu analityków: jeszcze w sierpniu br. pozwalał dzięki dużej wartości zwiększać zyski funduszom zagranicznym, tymczasem obecnie euro umocniło się do dolara o ok. 4,8%. Podupadająca waluta stale rośnie na wartości – wbrew opinii niektórych spekulantów, którzy twierdzili, że euro straci przez kryzys gospodarczy ok. 50% swojej wartości. Tymczasem trend jest całkowicie odwrotny.
Ciekawa sytuacja panuje także na azjatyckim rynku walutowym. Japońska waluta – jen – stale umacnia się od czasów II Wojny Światowej. I ani myśli stracić na wartości – obecnie zyskuje ok. 75% względem swojej nominalnej wartości. Bank Japonii podjął więc stosowne kroki, celowo obniżając dwa razy w ciągu obecnego roku kurs swojej rodzimej waluty. Miejmy nadzieje jednak, że przyszły rok będzie dużo bardziej owocny od obecnego, a głównie chodzi o to, by był bardziej stabilny i przewidywalny.
